Uszy mi oklapły.
-No to mamy kłopot...
-Nie narzekaj tylko chodź!Musimy pokazać że wilki to nie śmieci tylko honorowe osoby które dbają o swoje terytorium.-Ruszyliśmy w stronę kotów.Luis Skoczyła na jednego a ten oszołomiony skakał jak głupi.Myślałem chwilę...To jest to!Przyjąłem postać smoka i ruszyłem do akcji.Wywaliłem pierwsze lepsze drzewo w pobliżu kotów i je podpaliłem.Jeden spłonął a drugi skoczył na Luis.Ta użyła swojej mocy żeby kota "uśpić".
Lecz on był szybszy i przegryzł jej gardło.Serce mi pękło.
-Teraz przesadziłeś...-Mruknąłem i rozpędziłem się w kierunku pantery.Nabrałem ognia w pysk i rzuciłem się na kota.Najpierw rozszarpałem go pazurami a potem podpaliłem.Kiedy dostał nauczkę przemieniłem się w wilka i podbiegłem do Luis.Kiedy zobaczyłem w jakim jest stanie łzy napłynęły mi do oczu.Nie mogłem ich powstrzymać.No przepraszam ale jak na basiora taki widok doprowadza mnie do łez.Nie mogłem czekać.Pomyślałem o pięknej łanię z młodym obok siebie i od razu w okół mnie zaczęły krążyć ogniki, moja sierść zgęstniała i gdzie nie gdzie zaczęły wyrastać mi jej długie pasy.Byłem gotów do uzdrowienia wadery.Machnąłem łapą a ogniki powolutku siadały na ranie Luis.Kiedy odleciały nie było śladu po ranie.-Lećcie moi przyjaciele.Powiedziałem a ogniki odleciały w górę znikając mi z oczu.Po chwili wadera się wybudziła.-Luis!Jak się czujesz?
<Luis?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz