Watahę założono 27. maja 2014 roku pod nazwą Wataha Porzuconych Marzeń.
Dnia 30 września tego samego roku, powróciła pod nową nazwą: Wataha Zaćmienia Księżyca

Stan:
Wader - 5
Basiorów - 6
Łączna ilość wilków - 11

piątek, 31 października 2014

Od Zilven'a CD Salvay'i

Szczerze mówiąc zaskoczyła mnie....i to bardzo. Ledwo wystawiłem nos nad taflę a ona skoczyła na bąbę tuż obok mnie. Znòw poszedłem pod wodę. Szybko się wynużyłem. Rzuciłem jej urażone spojrzenie.
-Zilven! No weź nie fochaj się! - powiedziała z uśmiechem
Zamiast odpowiedzieć chlapnąłem ją po twarzy.

<Salvaya?>

wtorek, 28 października 2014

Od Luis cd Misame

Przekrzywiłam lekko głowę.
- 2:0 dla mnie..? - zapytałam zaciekawiona.
- No... chodzi o to, że znowu miałaś rację. - odpowiedział Misame, a ja posłałam mu zawadiacki uśmieszek.
- Ja mam zawsze rację. - odpowiedziałam, i wytknęłam w jego kierunku język.
Misame odpowiedział śmiechem.
- To teraz cię zabiorę nad wodospad prawdy. - oznajmiłam wtedy i ruszyłam przed siebie. Nie byliśmy tak daleko tego miejsca, więc już po chwili stanęliśmy przed błękitną kaskadą - Podczas pełni w tafli wody jeziora poniżej wodospadu można poznać przyszłość lub dowiedzieć się prawdy o innym wilku. - oznajmiłam.

Misame?

Od Misame C.D. Luis


Zdziwiła mnie.Nie dość że wie o mojej rasie to jeszcze ma tuż pod nosem zjawiska magiczne.Po prostu dla mnie to był szok!
-Zatem chodź-spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się.Ruszyliśmy w stronę gór.Szczerze..Było co podziwiać.Wysokie góry pokryte niebywale zieloną trawą.Coś pięknego.Miałem ochotę wbiec jak najprędzej na sam szczyt.emocje mnie żarły.Nie...Dłużej nie wytrzymam...-Berek!-Krzyknąłem i klepnąłem lekko waderę.Popędziłem przed siebie.Wadera pobiegła za mną.Po chwili Skoczyłem w powietrze i przyjąłem postać smoka.Poszybowałem w śród chmur.Dawno nie czułem uczucia wolności.Teraz wiem jak to jest.
-Ej!Grasz nie fair!-krzyknęła Luis.Zniżyłem się i przyjąłem ponowną postać wilka.Pobiegliśmy jeszcze chwilę i zwolniliśmy tępo.Kiedy tak szliśmy nagle zauważyłem że zza krzaków wystają wielkie skrzydła o kolorach tęczy.
-Luis, co to jest?-spytałem niepewnie
-To pewnie jeden z wielkich motyli-odpowiedziała i podeszła do krzaków-Widzisz?-powiedziała i urwała gałązkę rzucając ją w stronę istoty.Ta wpadła w panikę i zaczęła gwałtownie machać skrzydłami.Po chwili uniosła się w powietrze i rzeczywiście...Luis znowu miała rację
-2-0 dla ciebie.-powiedziałem

Luis?

Od Kikaru C.d Salvay


-Jak chcesz...-odparłam obojętnie.Ruszyłam przed siebie,a Salvay poszła za mną.Było mi smutno kiedy przypomniałam sobie tą historię.

<Salvay? Wena uciekła... :(>

Donatello


Po więcej informacji zapraszamy tutaj >>

poniedziałek, 27 października 2014

Od Salvay'i C.D Zilven'a

Gdy wypłynęłam na brzeg wyglądałam jak zmokła kura. Zilven jeszcze bardziej zacząc się śmiać
- Ach tak się bawimy?
Zapytałam szeptem sama siebie i dzięki mocy szybkości światła, wepchałam Zilven'a do wody zanim się zdążył obrócić
- Teraz to ja się śmieje
I wybuchłam śmiechem, po czym wskoczyłam do wody na bombę

<Zilven?>

piątek, 24 października 2014

Od Zilven'a CD Salvay'i

-Dzięki - uśmiechnąłem się szeroko
-Nie ma za co - odpowiedziała również z uśmiechem
Poszedłem pod wielki dąb, ponieważ słońce mi paliło futro. Nie znoszę palącego słońca.
-Na początku myślałam że u ciebie zwykły uśmiech to ciężka sprawa - powiedziała prosto z mostu, jak zwykle
Po tych słowach podeszła do rzeki i zaczęła pić. Poczułem się lekko urażony.
-Ach tak? - zapytałem ze śmiechem
Ruszyłem pędem w jej stronę. Chciała się odwrócić, lecz nie zdążyła ponieważ na nią wpadłem, wleciała z pluskiem do wody. Stałem na brzegu i nie mogłem opanować śmiechu.

<Salvaya?>

Od Blood'a - Smok

Zauwarzylem ze smok pędzi na tereny watahy. Musiałem go jakoś powstrzymać. Myślałem chwilkę i wymyslilem. Użyłem mocy Ying-Yang i pupilem smoka. Ten padł śpiącego na polanie. Podeszlem do niego.
 -chyba wezmę surowce do mego laboratorium.
Wziolem szpony smoka,ząb,łyżkę i odrobiny jadu w zębach. Schowalem i mocą odniosłem go.
-niegrzeczny smoczuś-odparlem
 Szedłem z nim w poszukiwaniu jego jaskini. Po godzinie znalazłem. Odstawilem go a ten jeszcze smacznie spał.
-jeśli tam wrócisz zatrucie jak matkę kocham- grillem.
Wróciłem do watahy i zajmowałem się. Po chwili położyłam się i zespołem.

Koniec

czwartek, 23 października 2014

Blood i Diana

Od Salvay'i C.D Kikaru

Cóż... jeśli nie chcę mówić, niech nie mówi, chociaż nie kryje, że byłam ciekawa. Szłyśmy ruwnym krokiem i tępem
- Na pewno nie będziesz żadnym problemem
- Mam nadzieję
- Jak coś upolujemy, wrócimy pogadać z alfami. Ok?

<Kikaru?>

sobota, 18 października 2014

Od Luis cd Misame

Ucieszyłam się, że Misame przyjął takie wytłumaczenie. Gdybym powiedziała mu, że pachnie tak jak Zilven i ja, bo my też dostaliśmy życia od bogów, napewno by się na mnie potem dziwnie patrzył.
- Od Gór magii. - odparłam - Są wieeelkie i można tam zobaczyć różne ciekawe zjawiska magiczne.
- Na przykład..? - zaciekawił się Misame
- Czarny lub czerwony śnieg... - odpowiedziałam - Albo Czerwone pioruny!

Misame?

Od Misame C.D. Luis

Zdziwiła mnie.Skąd ona to wie?
-Tak.-Powiedziałem przygryzając wargę.Luis to zauważyła.
 -Coś się stało?
 -Tak!Skąd to wiesz!-Zjadła mnie ciekawość a wadera się uśmiechnęła.
-W końcu twój stworzyciel jest jednym z naszych patronów.Zapomniałeś?-Spytała.
-No przecież...-Uśmiechnąłem się lekko-No to od czego zaczniemy?

<Luis?>

wtorek, 14 października 2014

niedziela, 12 października 2014

Od Salvay'i C.D Zilven'a

- Dzięki. To co? Jemy?
Basior skinął głową i po pół godzinie byliśmy najedzeni
- I co? Smakował panie Zilven?
Uśmiechnęłam się śmiejąc
- Był wysmienity pani Salvay'o
Zabawa trwała dobrą godzinę. Uśmiech na twarzy Zilven'a, ty był wspaniały widok. Śmieliśmy się i rozmawialiśmy
- Dotwarzy ci z uśmiechem
Powiedziałam szczerze, jak to ja

<Zilven?>

Od Zilven'a CD Salvay'i

Zaśmiałem się pod nosem.
-Nie każdy od początku jest skory do uśmiechu - odpowiedziałem
Nie odpowiedziała. Nagle usłyszałem zawodzenie jelenia. Zatrzymałem się i podszedłem bliżej, a Salvaya zaraz za mną. Jeleń miał skręconą nogę.
-No proszę łatwa zdobycz - powiedziałem
Wadera się uśmiechnęła i wskoczyła w krzaki, ja również to zrobiłem. Czekaliśmy na dobry moment. Jeleń się położył. Salvaya ruszyła pierwsza i w trymiga zabiła zwierzę.
-Ładny skok - powiedziałem znów z uśmiechem

<Salvaya?>

Od Salvay'i CD Zilven'a

Uśmiech? On się uśmiechnął. Dla mnie to był szok. Na początku zdziwiło mnie, ale potem sama się do niego uśmiechnęłam
- Chyba ci spłoszyłam śniadanie
Powiedziałam z szerokim uśmiechem
- Zapolujemy na drugą sarnę?
Zapytał nadal z uśmiechem
- Jasne
Odpowiedział i ruszyliśmy. Po drodze powiedziałam:
- Nie myślałam że się uśmiechasz
No co? Jestem szczera

<Zilven?>

Od Luis cd Misame

- Luis..? - Zilven spojrzał na mnie i skinęłam z uśmiechem głową.
- Jasne, braciszku. - odpowiedziałam przymykając lekko oczy i odwróciłam się do wyjścia z jaskini, dając znać Misame, żeby poszedł za mną.
Przez chwilę szliśmy w milczeniu.
- Mówiłeś, że jesteś wilkiem japońskim, prawda..? - zapytałam, a Misame pokiwał głową - Zostaliście stworzeni przez Bogów, czyż nie..? - zapytałam znowu.

Misame?

Od Misame C.D. Luis

-Jestem japońskim wilkiem.Tak chciał bym dołączyć a to stworzonko to chibi.To jak mogę dołączyć?
-Tak według mnie jak najbardziej.Zapytam się tylko brata.Chodź ze mną.-Powiedziała.
Posłuchałem jej i poszedłem za nią.Minęło 5 minut i byliśmy na miejscu.
-Bracie gdzie jesteś.?
-Tu...-Odpowiedział basior o srebrnym futrze leżący w jaskini.Widać było że jest bardzo silny.-Kogo przyprowadziłaś Luis?
-To jest Misame.Chciał dołączyć do watahy.Raczej może no nie?
-Tak.Oczywiście że może.-Basior uśmiechnął się do mnie.-Jestem Zilven.No a teraz powiedz kim chciał byś zostać.
-O ile jest taka możliwość to samcem betą.
-Jest taka możliwość.W sumie to dobrze bo puki co nikt się nie zgłaszał na betę.Oprowadzić cię po terenach?
Z chęcią.

Zilven/Luis?

Od Zilven'a CD Salvay'i

Nie ustaliłem z Salvayą gdzie i kiedy mamy się spotkać...no trudno. Rano poszedłem na polowanie. Zaczaiłem się na jelenia. Kiedy odwrócił się do mnie tyłem skoczyłem. Lecz w locie zderzyłem się z kimś. Gdy wróciłem do zmysłów zobaczyłem że to Salvaya.
-Mówiąc spotkanie nie chodziło mi o zderzenie - zaśmiałem się
Salvaya dziwnie na mnie popatrzyła, pewnie dla tego że po raz pierwszy się przy niej uśmiechnąłem.

<Salvaya?>

sobota, 11 października 2014

Od Luis Cd Misame

- Luis. - odpowiedziałam - Alfa owej watahy… Czyli powiadasz, że chcesz się przyłączyć do Watahy Zaćmienia Księżyca..? Jaka jest twoja rasa..? - Twój zapach wydaje mi się znajomy. No i co to właściwie za słodkie stworzonko, które ci towarzyszy..? - zasypałam Misame pytaniami. Przyznam, że moja ciekawość czasem irytuje i mnie…


Misame? 

Od Misame

Razem z Kisumim szliśmy przez las.On skakał beztrosko a ja wypatrywałem czy nic nam nie grozi.Kiedy oglądałem się na boki zauważyłem że nigdzie go nie ma.Zaglądałem w krzaki oglądałem drzewa szukając go.Nagle usłyszałem szelest.Odwróciłem się i zobaczyłem że jakiś wilk trzyma mojego towarzysza.
-To twój?-Spytał wilk
-Tak!Kisumi gdzieś ty polazł!?Szukałem cię!
-Znalazłam go na pobliskiej łące.
-To dobrze...-Odetchnąłem z ulgą-Nie powinien sam się szwendać jest jeszcze mały.
-Szukasz czegoś? -Spytała
-Swojego miejsca.-Odpowiedziałem i ruszyłem przed siebie.-Kisumi chodź .-Szliśmy dalej.Przez cały dzień rozmyślałem o waderze którą spotkałem.Nawet nie wiem jak miała na imię.Kiedy na niebie pojawiły się gwiazdy i księżyc spotkałem się z Uranusem.
-Twoje myśli mnie niepokoją.
-Dlaczego?
-Dlatego że one zna miejsce gdzie byś został do końca swych dni.Jestem jednym z patronów tej watahy.
-Skąd wiesz że by mnie przyjęli?
-Stąd że jestem bogiem.Bóg wie wszystko i widzi wszystko.A skoro widzę i wiem wszystko to...A nawet jeśli ufasz mi?
-Ufam ci jak nikomu innemu.
-To wiedz że możesz na mnie polegać.Słuchać moich rad też ci radzę.Dobrze mój drogi Misame wiedzę że ktoś mnie wzywa-Powiedział patrząc na jedną z gwiazd-I pamiętaj co Ci mówiłem!Jutro z samego rana rozpocznij poszukiwania wadery którą znalazłeś!-Powiedział rozpływając się
-Czekaj!-Krzyknąłem łapiąc boga.Niestety stał się już powietrzem.-Dobra Kisumi chodź spać.-Podszedłem do pobliskiego głazu i położyłem się obok niego.Kisumi przytulił się do mnie i błyskawicznie zasnął.Następnego dnia zrobiłem to co kazał mi zrobić Uranus.Szedłem szukając jej tropu aż w końcu na nią wpadłem.
-Przepraszam!-Powiedziałem od razu.Wadera uśmiechnęła się tylko.
-Nic się nie stało.Szukałam cię.
-Ja ciebie też.Chciałem się zapytać czy mógłbym dołączyć do watahy .
-Skąd o niej wiesz?
-Jeden z patronów mi o niej powiedział.A dokładnie Uranus.Jestem Misame a ty?

<Wadero?>

Misame

Czytaj więcej >>

Od Kikaru C.d Salvay

-Jeśli nie byłabym problemem-popatrzyłam na nią z uśmiechem.
-A dlaczego?
-Wiesz,raczej ciężko mi o tym rozmawiać-rzuciłam krótko i ruszyłam w stronę lasu.Salvay ruszyła szybko za mną,pewnie jak każdego,gryzła ją ciekawość.Zwolniłam krok,spoważniałam...Szłyśmy równym krokiem,bez słowa.

<Salvay?>

piątek, 10 października 2014

Od Tabu C.D. Salvay'i

Od początku znałem prawdziwą wersję wydarzeń. Działo się to za pomocą mojego Daru, o którym nie wiedział nikt, nawet mój smok. Potrafię zamykać swój umysł, kiedy stanę przed umysłoznawcą, ale także wyczuwać, jakie są intencje danej istoty, czy kłamie i co w tej chwili odczuwa. Wiedziałem, co w tej chwili myśli, i że uważa mnie za napchanego księciunia, dumnego z samej swojej osoby. Zwykle nie używam tej umiejętności, bo przeraża mnie moc, którą posiadam. Tym razem nie potrafiłem odepchnąć wrażenia, że wadera kłamie, ale jest święcie przekonana, że to co właśnie pomyślała jest najczystszą prawdą. Zatrzymałem ją, żeby z nią poważnie porozmawiać, ale wiedziałem, że trzeba trzymać nerwy na wodzy, więc odpuściłem. W sumie, ona sama nie jest temu winna. W końcu nie wymyśliła tego, a jej niewiedza jest całkowicie nieświadoma. W końcu, kto mógł jej powiedzieć prawdę? Smok nie, bo smok rodzi się w tej samej chwili co jego wilk. Rodzice zawsze mogą kłamać, co prawda nie wiem, dlaczego, ale mogliby to zrobić. Czemu więc miałbym się z nią kłócić? Żeby narobić sobie wrogów? Po tych dłuższych rozmyślaniach odwróciłem się bez słowa i odszedłem w las.

OD Salvay'i C.D Tabu

Nie miałam wątpliwości, że urodziłam się w górach i nie mam wątpliwości, że jestem Smoczym Jeźdzcem. Oby nie zaczęła się kłótnia. Jak zawsze. Nie miałam zamiaru mu tego mówić.Nie miałam zamiaru mu mówić, kto zawarł to przymierze. Tak na prwde, to przymierze zawarł mój pra, pra pra (nie chce mi się tyle pisać) dziadek, a smokiej, byłjego przyjaciel, czyli pra pra pra (se odpuszcze) dziadek smoka mojej mamy. Nie miałąm zamiaru tego mu mówić. bo od razu by zaczął, że ja wymyślać, kłamie, nie mam racji, a nie miałam zamiaru się z nim kłócić
- Daj już z tym spokój
Powiedziałam i miałam zamiar odejść. Nie chciało już mi się słuchać o tym. Na pewno,nie tylko w tej krainie się można urodzić. Wszystko jest możliwe, jeśli tego się na prawdę chce. Odchodziłam, jednak Tabu mnie zatrzymał

<Tabu?>

Od Tabu C.D. Salvay'i

- To wiem. - powiedziałem. A już się cieszyłem, że znalazłem kogoś, z kim mógłbym porozmawiać, jak ze starym znajomym! No trudno.
- No cóż... przykro mi, że twoja kraina spłonęła... - zaczęła.
- ...nie tylko moja. Smoczy Jeźdźiec może się urodzić TYLKO w Estillu. Wiem to, ponieważ Przymierze Krwi zawarte przez przodków Smoczych Jeźdźców, a więc naszych, obejmuje tylko obszar do granic tej krainy. Musiałaś więc urodzić się w Estillu, bo inaczej nie byłabyś Smoczym Jeźdźcem, tylko zwykłym wilkiem, którego ze smokiem nie łączy żadna więź. Tylko przyjaźń. A chyba co do tego nie masz wątpliwości, prawda? - zapytałem.
- No chyba nie...
- Więc właśnie. Wiem od ojca, że duża ilość wilków wraz z ich smokami wyemigrowała z Estillu, w obawie przed wojną. Aby ich rodzinom nie stała się krzywda. Więc może pośród nich byłaś ty, i twoi rodzice, tylko że byłaś tak mała, że nawet tego nie pamiętasz? - podsunąłem.
- Nie wiem... ale, jeśli ten twój Estill został spalony...
- ...to dopóki nie zostanie odbudowany, nie urodzi się żaden smoczy jeźdźiec, a nasza rasa zostanie skazana na wymarcie. - dokończyłem z naciskiem.

<Salvaya?>

czwartek, 9 października 2014

Od Salvay'i C.D Tabu

Zaczęłam się śmiać
- Słucham cię?
Zapytałam. Jakiś książe oczekuje na opowiedzenie o jakiejś krainie
- No....
Był zmieszany. Przestałąm się smiać. Mówiłam z uśmiechem
- Jestem Smoczym Jeźdzcem, ale nie wiem o jakiej krainie ty mówisz. Ja się urodziłam w górach przy smokocha. Nie mieszkałam w żadnej krainie
- O. To przepraszam
Jak widać, chciał już odejść, jednak go zatrzyamałam mówiąc:
- Czekaj! Pamiętam coś jedynie, żekiedy leciałam na Katli, widziałąm jakąś krainę, paliła się. Jeśli to ta sama kraina o którą ci chodzi. To nie musisz się bać. Widziałam jak smoki odlatują z wilkami

<Tabu?>

Od Salvay'i C.DKikaru

Zaśmiałam się. Strasznie jest ciekawska. Aten jej zez... ja tak dawno nie robiłam
- To może pójdźmy na polowanie? Zgłodniałam
Powiedziałam po czym zaburczało mi w brzuchu. A potem Kikaru zaburczało
- Jasne!
Odpowiedziała. Ruszyłysmy. Wtedy mi się przypomniało, że zapomniałam się jej o coś spytać
- Kikaru! Czekaj!
Krzyknęłam do wadery, gdy ona juz była kilka metrówode mnie. Zatrzymała się
- Co?
Zapytała
- Może chcesz dołaczyćdo watahy?

<Kikaru?>

wtorek, 7 października 2014

Od Tabu

Kiedy Wataha Porzuconych Marzeń została zamknięta, nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. Wrócić do Estillu i zasiąść na tronie? Znaleźć nową watahę? Zostać samotnikiem...?
Dowiedziałem się jednak, że zostanie założona nowa wataha - Wataha Zaćmienia Księżyca. Więc co miałem robić? Zostałem.
Razem z Sant'em chodziłem po okolicy, szukając kogoś, kto byłby w takiej samej sytuacji jak ja. Nagle wyczułem kogoś znajomego. Pobiegłem za śladem intuicji, lecz nie był to ktoś z poprzedniej watahy. Nawet z zamkniętymi oczami rozpoznam Smoczego Jeźdzca. Przywitałem się.
- Witaj, dawna czy nowa? - zapytałem, mając nadzieję, że zrozumie moje przesłanie.
- Że co proszę? - zapytała zdziwiona wilczyca.
- Nic... - mruknąłem zawiedziony. - Wybacz za brak manier. Jestem Adagio Santiano Tabu III, a to mój smok - Santiano.
Wadera otworzyła szeroko oczy i zaczęła nezgłośnie poruszać ustami.
- Wiem - westchnąłem. - Zawaliłem. Czasem bycie następcą tronu jest uciążliwe. Ojciec kazał mi uciekać, a ja głupi go posłuchałem... I nie obroniłem naszej Krainy. Powiesz mi, co się działo w Krainie Smoczych Jeźdźców, kiedy mnie nie było? To, że spłonęła, już wiem.

<Salvaya? Liczę na Twoją wyobraźnię>

sobota, 4 października 2014

Od Kikaru C.d Salvay'i

 Było widać,że wadera jest trochę rozczarowana tym,że pominęła burzę...Czułam się trochę temu winna.
-To gdzie pójdziemy?-zapytałam,robiąc zeza żeby zobaczyć motyla,który usiadł mi na nosie.
-A gdzie co byś chciała zobaczyć?
-Szczerze? Jestem ciekawa wszystkiego-uśmiechnęłam się-I przepraszam,że przeze mnie ominęłaś burzę-popatrzyłam na nią już bez uśmiechu,powaga wygrała z moim optymizmem.To musiało wyglądać komicznie,ja robiąca zeza i poważna mina na pysku.Popatrzyłam na waderę,już bez zeza.

<Salvaya?>

Od Slavay'i C.D Zilven'a

Popatrzyłam w las na horyzont. Potem ruszyliśmy dalej. Zilven oprowadził mnie po wszystkich terenach i mi o nich opowiedział
- To już wszystko
Rzekł, gdy staliśmy przed jego jaskinia
- Dzięki
Skinęłam głową i rozłożyłam skrzydła
- Spotkamy się później?
Zapytał Zilven
- Nie mam nic przeciwko
Uśmiechnęłam się lekko i wystartowałam w górę szybując. Leciałam na niebie. Zapomniałam z nim ustalić gdzie i o której się spotkamy, ale nie chce mi sie już wracać. Spotkamy się może przy okazji. Wydawał mi się taki oschły. Ech... No cóż. Nie każdy jest zabawny

<Zilven?>

Od Salvay'i C.D Kikaru

- Ale łądny ma kolor
Powiedziałam patrząc na jej grzywkę
- A ty masz fajne skrzydła
Rozłożyłąm je patrząc na nie
- Wiem
Zaśmiałysmy się. Gadałysmy i śmiałysmy przez całą burzę
- O, nie ma już burzy
Powiedziała uradowana Kikaru
- No niestety
Powiedziałam ponuro
- Przejdziemy się?
Od razu zmieniłam temat. Nie chcę myśleć o minionej burzy pierwszy raz w życiu

<Kikaru?>

piątek, 3 października 2014

Od Kikaru C.d Salvay'i

-Mogę?-odruchowo się otrzepałam.
-Jeśli chcesz-uśmiechała się dalej.
-Dziękuję Salvay-mokra grzywka zasłoniła mi widok.Nadal było mi wstyd,że tak stchórzyła,to ni było w moim stylu.
-Widzisz cokolwiek przez tą "końską" grzywę?-zapytała rozbawiona Salvay.
-Trochę widzę-odpowiedziałam ze śmiechem.

Salvaya?

czwartek, 2 października 2014

Od Salvay'i C.D Kikaru

- Chodź, schowasz się przed burzę
Powiedziałam z uśmiechem. Kikaru popatrzyła na mnie i do mnie podbiegła. Szkoda mi było tracić takiej pięknej i strasznej burzy, ale burza nie jest jadna w życiu. Jeszcze tu wróci
Doszliśmy do mojej jaskini
- Wchodź
Powiedziałam, a wadera do niej wbiegła z podkulonym ogonem. była zabawna tym swoim strachem. Na moim pysku nadal mieścił się uśmiech
- Jeśli chcesz, możesz tu przenocować
Zaproponowałam

<Kikaru?>

Od Zilven'a CD Salvay'i

-Gotowa? - zapytałem Salvay'e
-Tak - oznajmiła
-No to zaczniemy od Gór Magii
Wadera kiwnęła głową. Ruszyliśmy na północ. Szliśmy w ciszy.  Po jakiś 10 minutach byliśmy u podnóża najwyższej z gór.
-Najlepiej będzie jak wlecisz na szczyt i tam poczekasz na mnie - oznajmiłem
Wadera znów kiwnęła głową i wzbiła się w powietrze. Kiedy doleciała na szczyt ja byłem już w połowie drogi. Nie musiała długo na mnie czekać.
-Pięknie - powiedziała patrząc na krajobraz w dole
-Może i pięknie, ale i niebezpiecznie...w lesie poniżej występują zjawiska paranormalne więc lepiej się tam nie zapuszczać - oznajmiłem

<Salvaya?>

Od Salvay'i CD Luis

- Miło mi
Skinęłam głową parząc na basiora
- A więc Salvay'o, witaj w Watasze Zaćmienionego Księzyca
Oznajmia urpczyście alfa. Skinełąm głową i się lekko uśmiechnęłam
- Może niech Zilven cię oprowadzi? Poznasz tereny
Powiedziała Luis. Skinęłam głową

<Zilven?>

Od Kikaru C.d Salvay'i

Wystraszyłam się jeszcze bardziej,nie umiałam się uspokoić.
-Spokojne,nic się nie bój.
-N-n-nie umiem-w tej chwili niebo przecięła błyskawica,podkuliłam ogon i aż podskoczyłam ze strachu.
-Kikaru,nie ma się czego bać-popatrzyła na mnie spokojnie.
-Yhym-było mi wstyd,że tak stchórzyłam.Od małego bałam się burzy...Ale wzięłam się w garść,dalej się bałam,ale mniej.


Salvaya?

Od Luis cd Salvay'i

Przez cały czas gdy szłyśmy, panowała cisza i jedyne słowa, które ze sobą zamieniłyśmy, polegały na wymienieniu się imionami.
- Zilven! - krzyknęłam, kiedy stanęłyśmy przed jaskinią i wprowadziłam tam Salvay. - To jest Salvay, od dzisiaj należy do naszej watahy. - oznajmiłam bardziej niż spytałam i mój brat mimowolnie zachichotał.
- Miło mi. - przywitał się z waderą - Jestem Zilven, brat Luis i alfa.

Salvay? Zilven?

Od Salvay'i C.D Luis

Poszłam posłusznie za waderą, a Katla odleciała w stronę gór. Przywołuje ją gwiazdaniem swym
- A tak wogle, to jestem Salvaya
Postanowiłam się wkońcu przedstawić
- Luis
Odpowiedział wilk. Doszliśmy do jakiejs jaskini. Cała droga zajęła nam 15 minut i jedynie podczas tej wędórwki, poznałyśmy jedynie swe imiona

<Luis?>

Od Salvay'i C.D Kikaru

Była burza. Lubiłam burze, więc sobie wyszłam do lasu oczywiście unikając drzew. Poczułam bieg. Ktos na mnie wpadł. To była jakaś czarna wadera z niebieskim ogonem i "grzywą" jak u koni. Miała zamknięte oczy
- Uwazaj 
Powiedziałam wstając i otrzepując się z błota. Waera się trzęsła i otworzyła oczy. Jeszcze bardziej się przestraszyła
- K-kim jesteś
Jąkała się
- Salvaya ubrudzona w błodzie
Powiedziałam ironicznie
- A ty?
- Kikaru
Powiedziała szeptem. Uśmiechnełam się
- Nie bój się. Nic ci nie zrobię
Próbowałam, aby Kikaru przestała się bac chodź troche

<Kikaru?>

Tabu



Czytaj więcej >>

Od Kikaru

Była już noc,błądziłam po lesie,padał deszcz,szczerze to była już burza.Byłam głodna ,na dodatek doskwierało mi zimno.To ciągnęło się już od 4 godzin...Byłam przemoczona.Nie miałam schować się pod drzewem,jeszcze chciałam żyć,a nie paść trafiona piorunem.Nie było w okolicy miejsca,w którym mogłabym uniknąć "powodzi". Więc człapałam dalej,nie wiem ile dokładnie czasu minęło kiedy wdepnęłam w dość sporo błoto,szybko z niego wyszłam,już wiem jak się czują świnie....Samotność,to był mój największy problem.Nie przywykłam do tego,że przez tak długi czas nie napotkałam żywej duszy i byłam sama.Zrobiło mi się trochę smutno z tego powodu,no ale cóż,muszę to jakoś przeboleć. Kiedy usłyszałam głośniejszy grzmot niż wcześniej,o dziwo,przeraziłam się i ruszyłam biegiem przed siebie,potykałam się o pojedyncze kamienie.Zamknęłam oczy,miałam już dość tej burzy,miałam dość błota,dość deszczu i dość tej samotności.Biegłam coraz szybciej,aż wpadłam na jakiegoś wilka,nadal nie otwarłam oczu....

Ktokolwiek?

Nowa członkini! - Kikaru


Żeby dowiedzieć się więcej o tej waderze, kliknij w podany link.

Od Luis cd Salvay'i

Przekrzywiłam lekko głowę.
- Właśnie jesteś na terenie watahy. - odpowiedziałam, rozluźniając się - Mam na imię Luis i jestem alfą tej watahy. - dodałam i pokazałam gestem Salvay'i, żeby zeszła na ziemię, co chętnie uczyniła.

Salvay?

Od Zilven'a - powstanie watahy

Na początku nie było nic. Trwał chaos. Lecz to właśnie z tego chaosu narodził się Saturnus - pierwszy z bogów. Był młody, ale inteligentny. Zdołał zapanować nad chaosem, lecz zajęło mu to bardzo dużo czasu. Spowodował narodzenie pozostałych bóstw. Był on na tronie i władał wszystkim. Jego władzę zakończył młodszy i silniejszy Jupiter. Saturnus ustąpił mu tronu, ponieważ młody bóg nawet w nim budził lęk. Niedługo potem Jupiter poślubił młodą i piękną boginię urodzaju Gaię. Teraz oboje byli przywódcami. Jupiter dzięki niej trochę się uspokoił i stał się sprawiedliwym władcą. Wkrótce Gaja urodziła mu syna - Moon'a. Był to pierwszy urodzony naturalnie a nie stworzony bóg. Był bardzo potężny, a jednocześnie mądry. Potrafił przechytrzyć wszystkich. Ale nawet on nie mógł przewidzieć dalszych wydarzeń. Saturnus był już stary, potrzebował zastępcy. Stworzył więc nowego boga - Zantusa by ten w przyszłości zajął jego miejsce. Zantusowi jednak nie podobało się to że i tak będzie musiał służyć Jupiterowi. Postanowił zrobić zamach na wodza i jednocześnie stać się królem. I prawie mu się udało gdyby nie Moon. On jako jedyny zauważył że Zantus coś kręci. W ostatniej chwili rzucił się na biegnącego w stronę jego ojca Zantusa. Jupiter dostał napadu szału. Doszło do walki. Zantus nie miał szans. Za karę Jupiter wtrącił go do piekła, gdzie czyhały na niego mroczne i straszne bestie. Lecz Zantus był silniejszy niż Jupiterowi się zdawało. W piekle stworzył imperium, którego był władcą. Chciał się zemścić na Jupiterze, lecz nie mógł się dostać do jego krainy. Musiał wymyślić jakiś solidniejszy plan. W tym czasie Jupiterowi przyszła do głowy pewna myśl. Postanowił razem z Gaią stworzyć małą niebieską planetę i dać życie nowym istotom. Tak też się stało. Mała niebiesko - zielono - biała planeta wisiała w przestrzeni kosmicznej. Dodali jeszcze wielką gwiazdę - Słońce i jeszcze 7 innych niezamieszkanych planet. Gdy już skończyli tę sprawę zabrali się za niebieską planetę. Życie dostało bardzo dużo istnień w tym ludzie. Lecz bogowie postanowili zająć się bardziej losem stworzeń podobnych do nich - wilków. Postanowili stworzyć swoją własną ziemską watahę. Tak więc stworzyli mnie - alfę tej watahy. Zanim jednak dostałem tę pozycję musiałem się od nich sporo nauczyć. Gaia opiekowała się mną jak swoim synem, a Moon był dla mnie jak brat. To on uczył mnie panować nad mocami. Kiedy już się wszystkiego nauczyłem dostałem osobistego obrońcę w postaci dorosłego Altaixa, a także Jupiter z Gaią stworzyli mi młodszą siostrę - Luis. Ją również musieli wszystkiego nauczyć. Kiedy i ona skończyła naukę zesłali nas na Ziemię. I tak oto zostaliśmy alfami tej watahy.