Shakti dopiero niedawno dołączyła do tej watahy, więc nie do końca jeszcze znała tereny i wszystkie wilki. Nie przeszkadzało jej to wcale wałęsać się po okolicy. Młoda - bo dopiero 1,5 roczna wadera była bardzo ciekawska, i bardzo szybko się nudziła. Prawie tak szybko, jak szybko zaczynała być głodna. Kiedy buszowała po zaroślach w lesie, poczuła nagle zapach świeżej krwi, prawdopodobnie jelenia. Żoładek skręcił jej się w supełek i zaburczał domagając się natychmiast jedzenia. Młoda wilczyca poczuła także zapach jakiegoś wilka,który zbliżał się w jej stronę. Shakti wpadła na jeden ze swoich głupitkich pomysłów, aby zrobić komuś niespodziankę. Czując zapach krwi i wilka, myślała, że jeden z członków watahy właśnie coś upolował. Postanowiła zatem , korzystając ze swojej zdolności teleportacji, wyskoczyć z krzaków prosto na drogę. Trwało to dokładnie ułamek sekundy, kiedy w lekkim rozbłysku niebieskawego światła moda wadera zatrzymała się przed Vakuu z radosnym szczeknięciem :
-To jest napad, lepiej oddawaj swój obiad, haha!
Ale jej mina zrzedła w sekundę, kiedy tylko zobaczyła, że nieznajoma wadera ma na pysku szalony uśmiech, jest umazana krwią i w całym jej wyglądzie jest coś niepokojąco demonicznego. Odruchowo Shakti wtuliła ogon między tylne nogi i lekko przypadła do ziemi, kładąc uszy po sobie i przybierając przepraszającą postawę.
<Vakuu?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz