Uśmiechnąłem się.
-Spotkamy się jutro? - zapytałem
-Okay, rano po ciebie przyjdę, pa - powiedziała
-Pa -odparłem i poszedłem do swojej jaskini. Położyłem się na płaskim kamieniu i zasnąłem. Rano kiedy wyszedłem z jaskini z krzaków wyskoczyła Salvaya.
-Cześć! - krzyknęła
-Witaj - odparłem spokojnie
-Ścigamy się do jeziora - zaproponowała z uśmiechem
-To nudne - powiedziałem oschle
-No nie! Znowu?! - krzyknęła
Jej uśmiech szybko zniknął. Wtedy nie wytrzymałem. Upadłem na ziemię i zacząłem się śmiać.
<Salvaya? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz